Jeżyny to jedne z tych owoców sezonowych, którymi chłopcy lubią się zajadać. Jedzą to tego momentu, aż ich brzuch rozboli. Ja tez tak mam, ale z czereśniami prosto z drzewa u rodzinki na wsi. Mają prozdrowotne właściwości wychodzące nie tylko z owoców, ale również z liści. Jednak my wolimy te pierwsze. Czekamy sobie cierpliwie, aż dojrzeją w ogrodzie i zajadamy. W tym roku zebrałam ich sporo i to niejednokrotnie. Postanowiłam zrobić dżem, ale taki aby ograniczyć się do minimum ze składnikami.
SKŁADNIKI:
- 2 kg owoców jeżyn
- 4 łyżki miodu wielokwiatowego
- 2 łyżeczki świeżo wyciśniętego soku z cytryny
PRZYGOTOWANIE:
Po powrocie ze wsi umyłam oraz przebrałam owoce. Później je przesypałam je do większego naczynia i zblendowałam je, aby były widoczne w dżemowej konsystencji jedynie pestki jeżyn. Przelałam je do większego garnka i na małym ogniu ugotowałam je. Tak się gotowały przez 10 minut na małym ogniu. Kiedy ciągle mieszałam jeżyny dodałam wielokwiatowy miodek przygotowany m.in. zebranego przez pszczoły z babcinej pasieki. Miodek się rozpuścił, a ugotowane jeżyny nabrały już mniej kwaskowatego smaku. Jednak do tego wszystkiego dodałam wcześniej wyciśnięty sok z cytryny, aby na dłużej zachować walory zdrowotne oraz naturalny kolor owoców. Następnie tak przygotowany gorący dżemik przelałam w mniejsze słoiczki i pasteryzowałam przez około 10 minut. Wyciągnęłam słoiki ze wrzątku i ustawione do góry dnem, musiały porządnie ostygnąć.
Po wystygnięciu pokrywki, którymi zakręcałam dżem, stanęły się wklęsłe. To znak, że dobrze się spasteryzowały. Dodatkowo, kiedy dżem już jest zimny i gotowy do spożycia stał się bardziej gęsty. Odpowiednia konsystencja oraz wygląd, jak i zapach zachęcają nas i chłopców do jedzenia. Najczęściej zajadają go z naleśnikami albo z bułką.
Wygląda przepysznie i tak samo smakuje. Prawda? 😉
Zainteresował Cię ten post? Milo mi będzie, kiedy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz