Nawilżające pomadki do ust zawsze wybierałam w okresie, kiedy jest tendencja do suchego powietrza. W moim zanadrzu znajdzie się sporo balsamów do ust z olejkami ochronnymi, jak również takie balsamy które lekko uwydatniają usta. Jednakże jestem zwolenniczką brązów, różów i wszystkich kosmetyków kolorowych, coby można zaliczyć do tzw. nudziaków.
Dior Lip Glow to uniwersalny, podkreślający kolor balsam do ust z linii Dior Backstage
występuje teraz w trzech wyjątkowych wykończeniach: pełne blasku,
klasyczne odcienie Glow, a także całkiem nowe odcienie o wykończeniu
matowym (Matt Glow) oraz holograficznym (Holo Glow). Inspirowany
profesjonalnymi technikami wprost zza kulis pokazów mody Dior Lip Glow
jest pierwszym, uniwersalnym balsamem do ust, który łączy w sobie kojącą
moc ba Formuła wzbogacona w masło z mango i olej żurawinowy wykazuje
właściwości odżywcze, technologia Color Reviver oferuje ustom naturalny
różowy odcień, a aksamitne, matowe wykończenie gwarantuje
transparentność koloru. Rezultatem jest oczywiście łatwy w noszeniu, pielęgnacyjny
matowy makijaż, któremu nie sposób się oprzeć. To tak mocno w skrócie o moim pomadkowym odkryciu.
Linia pomadek Dior Lip Glow zapewnia paletę barw pasujących do każdego typu urody oczywiście z delikatnym, naturalnym efektem koloryzującym. Wybrałam ten najbardziej pasujący do mojego nudziakowego gustu, jak również do ojej karnacji.
Co do trwałości pomadki, to spokojnie utrzyma się kilka godzin, bez jedzenia, jak również
picia. Jednak jeden czy dwa kubki herbaty lub kawy jej niestraszne. Co prawda,
ślad na kubku delikatnie zostaje, ale o dziwo szminka na ustach wyglądała równie
intensywnie, jak od razu po nałożeniu.
I co o niej sądzicie?
Dajcie koniecznie znać w komentarzu.
Zainteresował Cię ten post? Miło mi będzie, kiedy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz