emailFB instagram

23 kwietnia 2015

Sylveco, Łagodzący krem pod oczy od Yasmeen

Jak już wiadomo każdy z nas boryka się mniej lub więcej z przemęczeniem cery. Pod oczami często możemy zauważyć niekomfortowe worki pod oczami, które tak naprawdę znikną dopiero jak porządnie wyśpimy się i zaznamy odpowiedniego wypoczynku. Jednak aby temu zapobiec można używać różnych zapobiegawczych kremów czy serum, aby nasza cera była w miarę dobrze elastyczna i napięta. Osobiście skusiłam się ponad miesiąc temu na łagodzący krem pod oczy, który jest skomponowany na bazie naturalnych składników i do tego jest hipoalergiczny. 



Krem umieszczony w plastikowej butelce o pojemności 30 ml. 
Aplikuje się go za pomocą bezproblemowo działającej pompki. 


Składniki aktywne: 
  • wyciąg z kory brzozy (betulina) - działa przeciwzapalnie i łagodzi obrzęki
  • ekstrakt z chabru bławatka - łagodzi stany zapalne, zmniejsza zaczerwienienia i podrażnienia, rozjaśnia
  • ekstrakt ze świetlika łąkowego - działa antybakteryjnie i zmniejsza obrzęki
  • małso Shea (akrite) - zawiera witaminy A, D, E, F, jest naturalnym filtrem UVA i UVB, nawilża i poprawia elastyczność
  • olej arganowy - nawilża, działa przeciwzmarszczkowo
  • skwalan - zwiększa wchłaniania składników odżywczych
  • olej sojowy - zawiera witaminę E, nawilża i uelastycznia
  • olej z pestek winogron - zapobiega nadmiernej utracie wody
  • triglicerydy kwasu kaprylowego i kaprynowego - zmiękczają i wzmacniają naskórek
  • witamina E - neutralizuje wolne rodniki, spowalnia procesy starzenia 

INCI: Aqua, Vitis Vinifera Seed Oil, Glycine Soja Oil, Sorbitan Stearate and Sucrose Cocoate, Butyrospermum Parkii Butter, Aqualane, Caprylic/Capric Trigliceride, Glyceryl Stearate, Argania Spinosa Kernel Oil, Stearic Acid, Cetearyl Alcohol, Euphrasia Officinalis Extract, Centaurea Cyanus Flower Extract, Benzyl Alcohol, Tocopheryl Acetate, Betulin, Xanthan Gum, Dehydroacetic Acid, Lupeol, Oleanolic Acid. 

Składniki: woda, olej z pestek winogron, olej sojowy, naturalny emulgator z oleju kokosowego, masło karite, skwalan, triglicerydy kwasu kaprylowego i kaptynowego, stearynian glicerolu, olej arganowy, kwas stearynowy, alkohol cetylostearylowy, ekstrakt ze świetlika, ekstrakt z bławatka, alkohol benzylowy, octan tokoferolu, betulina, guma ksantanowa, kwas dehydrooctowy, lupeol, kwas oleanowy.


Konsystencja kremu jest bardzo lekka o śnieżnobiałej barwie. O przyjemnym zapachu można zapomnieć, gdyż jest to produkt na bazie składników naturalnych. Aczkolwiek nie jest uciążliwy, bo na szczęście szybko ulatnia się w powietrzu. 


Aplikuje go co drugi dzień pod oczy. Wystarczają mi zaledwie kilka naniesionych punktów kremu, który później wklepuję, do momentu, kiedy się wchłonie. Nie pozostawia tłustego filmu.


Nie pamiętam kiedy mogłabym zapomnieć o swojej cerze, tym bardziej, że o cerę wrażliwą muszę dbać codziennie. Nie doprowadzam do sytuacji i takiego przemęczania się, abym miała nie wiadomo jakie wory pod oczami. Fakt są czasem niewielkie, ale po przespanej nocy nie ma po nich śladu. Poza tym w czasie ciąży staram się dużo wypoczywać, nawet śpię w południe, kiedy Maciuś ma jeszcze popołudniową drzemkę. Nocki przesypia na szczęście całe, więc mój sen nie jest zaburzany. Krem wspomaga moją cerę pod oczami pod wpływem jej nawilżenia, dobrego uelastycznienia, jak również odpowiedniemu zapobieganiu pojawianiu się niekomfortowych worków. Co do zapobiegania przejaśnień, to trudno mi powiedzieć, czy pomaga, bo używam obecnie kremu z serii Sexi Mama firmy Bielenda. Efektownie zatrzymuje pojawianie się mojej ostudy. Także jeśli chodzi o łagodzący krem pod oczy jedynie mam w nim pomoc w postaci odpowiedniego nawilżenia, jak również, aby moja cera miała odpowiednią elastyczność. 


Ogólnie nie ma  co na niego narzekać, bo ani nie uczula mnie, jak również nie pojawiają się również zaczerwienienia. Polecam go Wam, jeśli macie problemy z pozbyciem się worków pod oczami.





Zapraszam Was na stronkę Yasmeen 
oraz do polubienia firmowego fanpage





21 kwietnia 2015

Alphanova Bebe, Organiczna oliwka do mycia i kąpieli od Ekologiczny Start

Kosmetyki pielęgnacyjne dla naszego synka zawsze dobieram skrupulatnie. Używam takich kosmetyków, które są przede wszystkim hipoalergiczne i odpowiednio dobrane dla jego typu cery. Tak samo jak i my - rodzice, Maciuś ma wrażliwą cerę. Także nasza cała rodzinka używa pielęgnacyjnych kosmetyków odpowiednio dobranych w sam raz dla nas. Takim kosmetykiem do kąpieli od dłuższego czasu nasz Maciuś używa organicznej oliwki do mycia i kąpieli



Oliwka do mycia i kąpieli jest umieszczona w plastikowej butelce o pojemności  500 ml. Oliwkę aplikuje się za pomocą pompki, która ma dodatkowe zabezpieczenie przed niepożądanym wykorzystaniem jej. Wystarczy zablokować pompkę przekręcając ją w lewo, w odwrotną stronę - odblokujemy. 


Konsystencja oliwki jest płynna w kolorze pastelowej pomarańczy. Jak przystało na typowo ekologiczne kosmetyki nie pachnie najlepiej, ale za to jej organiczne walory wybaczają ten zapach. 


Bardzo łatwo rozprowadza się ją w brodziku, pozostawiając przy tym tłusty film na powierzchni wody. Nie pieni się w wodzie. Nie ma najmniejszego problemu z oczyszczeniem ciała po całym dniu. Dzięki składnikom nawilżającym zawartych w oliwce nie pozwala naszej skórze na jej wysuszenie. Nie będę ukrywała, że i ja jej używam do kąpieli, jednak aplikuję ją na gąbkę i myję ciało. Jak dla mnie podczas kąpieli porównałabym ją do działania peelingu, który pozostawia na jakiś czas tłustą warstwę. Jak dla mnie jest to bardzo dobre, bo ta bariera nie pozwala na utratę wody ze skóry. Oliwka jest bardzo wydajna, bo używając ją przez miesiąc wraz z synkiem, mamy jej jeszcze z dobre pół butelki. Powiem szczerze, że nie widziałam jej jeszcze stacjonarnie, ale w ekologicznych sklepach internetowych jej cena waha się w graniach 44-48 zł. Myślę, że jak za typowo ekologiczny kosmetyk, który może być również używany od pierwszych dni narodzin, cena nie jest wcale wygórowana. I wiem, że jak nasza kolejna się niebawem narodzi sięgnę po nią po raz kolejny! Jeżeli cenicie sobie odpowiednią ochronę skóry Waszej rodziny, to mimo wszystko polecam ją :)





A dla wszystkich moich czytelników razem z firmą Ekologiczny Start 
przygotowaliśmy dla Was niespodziankę. 

Robiąc zamówienie wpisując kod TestujeSmakujeOceniam,
uzyskujecie rabat 3% na cały asortyment :)







20 kwietnia 2015

Bielenda, Sexi Mama - seria kosmetyków pielęgnacyjnych dla kobiet w ciąży i w okresie wczesnego macierzyństwa

Ucząc się na błędach podczas mojej pierwszej ciąży, wysunęłam kilka wniosków. Zwłaszcza tych, że najlepiej dbać o cerę i ciało od pierwszych dni, kiedy tylko jest zaplanowana nasza kolejna pociecha, odpowiednimi kosmetykami przeznaczonych dla kobiet w ciąży. Wcześniej będąc z Maciusiem w ciąży nie dość, że przytyłam prawie 20 kg, to jeszcze na jednej stronie podbrzusza nabawiłam się niekomfortowych rozstępów, a w czasie późnej wiosny zaczęły pojawiać się na twarzy przebarwienia hormonalne, tzw. ostuda. Z ostudą w sumie walczę od dnia odkąd się pojawiła do dziś. Muszę używać kremów do twarzy, które pomogą mi je zwalczyć, bądź nie pozwolą na jej kolejne pojawienie się w czasie obecnej ciąży. 


Teraz, będąc w trzecim trymestrze ciąży, nie przytyłam nawet 10 kg, ciąża rozwija się prawidłowo, rozstępów na szczęście brak, a ostuda jest do dzisiejszego dnia zahamowana. Jestem z tego bardzo dumna, bo od pierwszych dni używam systematycznie odpowiednich kosmetyków właśnie przeznaczonych dla kobiet w ciąży. Używam m.in. niektórych kosmetyków z serii SEXI MAMA



Wszystkie kosmetyki używam już od niespełna dwóch miesięcy. Są one kontynuacją kosmetyków konkurencyjnych innej firmy, które równie dobrze sobie radziły w poprzednich trymestrach mojej ciąży. 



Jak widać po powyższym opisie kremu, jest on również przeznaczony do mojego typu cery. Posiadam cerę wrażliwą z tendencją do powstawania pękających naczynek. Także tego typu kremy są mi niezbędne nie tylko w czasie okresie ciąży. 


Krem jest umieszczony w plastikowym pudełeczku z nakrętką o pojemności  50 ml. Na samym początku, zanim zaczęłam go używać, był hermetycznie zamknięty sreberkiem. Miałam pewność, że nikt nie używał kremiku wcześniej. 


Lekka konsystencja kremu posiada białą barwę i bardzo przyjemnie pachnie. Mogę od razu napisać, że po oczyszczeniu cery krem bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia niekomfortowego filmu na twarzy. 


Ogólne jego działanie oceniam pozytywnie, gdyż do dziś moja cera jest odpowiednio nawilżona, a przede wszystkim naczynka nie pękają. To jest duży plus przy moim typie cery. Dodatkowo krem również chroni, aby nie pojawiały się ciemniejsze pigmenty mojej "zanikłej" do tej pory ostudy. Teraz jest okres, kiedy właśnie powinna "nabrać koloru", ale dzięki odpowiedniej pielęgnacji na szczęście nie pogarsza się jej sytuacja. Z jego użytkowania jestem zadowolona!


***

Skuteczna Kuracja Przeciw Rozstępom



Krem przeciw rozstępom w moim przypadku zaczęłam stosować w połowie drugiego trymestru, gdyż wcześniej nie zauważyłam, aby moja skóra aż tak bardzo zaczęła się rozciągać w obrębie ud, pośladków czy też brzucha. Do tej pory używałam olejku jojoba oraz oliwki dla dzieci, by poprostu te partie ciała były odpowiednio nawilżone. Gdy nadszedł okres, w którym to skóra najbardziej może rozciągać się i tracić przy tym swoją elastyczność, po czym mają pojawiać się nieszczęsne rozstępy, to zaczęłam używać tego kremu. 


Krem jest umieszczony w poręcznej tubce o pojemności 150 ml. Ma zamknięcie typu "klik".


Krem posiada lekką konsystencję o białej barwie. Ma przyjemny zapach. Równie dobrze, jak również krem przeciw pękającym naczynkom, jest bardzo szybko wchłaniający się, nie pozostawiając przy tym tłustego filmu na skórze. 


Odpukać - do tej pory nie posiadam żadnych rozstępów na ciele. Odpowiednio wcześnie zadbałam o skórę i do tego mam zachowaną odpowiednią i odżywczą dietę, która nie pozwala mi przytyć w nadmiarze. Także wszystkie te czynniki, których skrupulatnie pilnuję nie pozwalają mi na ukazanie się na ciele rozstępów. Krem jest również bardzo dobrym nawilżaczem, a do tego jest bardzo wydajny. Mam go jeszcze połowę tubki i po zakończeniu z miłą chęcią do niego wrócę. 

***

Skuteczna kuracja na opuchnięte nogi


Tą kurację na opuchnięte nogi zaczęłam stosować dopiero dwa tygodnie temu, kiedy wiosna już na dobre zawitała w moje strony. Zaczęło robić się ciepło, czasami dla mnie aż za ciepło i kiedy moje stopy oraz łydki były coraz bardziej narażone na zmęczenie oraz opuchliznę. 



    Kuracja jest umieszczona w poręcznej tubce o pojemności 125 ml. 
Ma zamknięcie typu "klik".


Jej konsystencja jest lekka i posiada mętny kolor, niczym mleko zmieszane z wodą. Zapach ma przypominający mentol. Może nie jest aż to taki ładny zapach, ale za to moje nogi i stopy mają odpowiednią pomoc, aby jak najmniej mi doskwierały zmęczenie i opuchlizna. 


Kuracja jest skuteczna pod względem ukojenia zmęczenia. pod względem opuchlizny - tego jeszcze nie wiem. Do tej pory nie miałam na szczęście spuchniętych nóg. Ale w poprzedniej ciąży ta uciążliwość zaczęła mi się pod koniec 8 miesiąca ciąży, kiedy był przełom kwietnia i maja. Mam nadzieję, że teraz to mnie ominie, aczkolwiek nie jest to wykluczone. W każdym razie tą kurację mam zawsze w torebce na wszelkiego... Mentol w niej zawarty jak dotąd powodował ukojenie zmęczenia i miejmy nadzieje, że jego równie dobre chłodzenie ukoi opuchliznę stóp. Do tej pory mam jej jeszcze wiele, bo jest bardzo wydajna. 


Wszystkie kosmetyki z serii SEXI MAMA używam do dziś, a w trzecim trymestrze ciąży są mi niezbędne, by czuć się w miarę komfortowo. Wiadomo, że każdy organizm jest inny i inaczej przechodzi się ciążę. Odpukać, ta jest w porządku i mam nadzieję, że i poród będzie szybki.

Tak czy inaczej polecam ta serię kosmetyczną każdej przyszłej mamie i już z pewnym stażem. Bo wiem z własnego doświadczenia, że bynajmniej po części nie zawiedziecie się na tych kosmetykach :)


Serdecznie Was zapraszam na stronkę Bielenda
oraz do polubienia firmowego FanPage :)





15 kwietnia 2015

Żurawinowe placuszki z bananami oraz wanilią.

Będąc wczoraj na zakupach w pobliskiej Biedronce, robiłam spożywcze zakupy. Na spontanie zakupiłam około 300 gram suszonej żurawiny. Z synkiem wcinaliśmy na początku jak byśmy nigdy jej nie jedli... później przeglądając internety natknęłam się na przepis placuszków z dodatkiem suszonej żurawiny. Jednak jak zawsze tu piszę tworząc kulinarny post, że nie byłabym sobą, gdybym go nie zrobiła po swojemu :)) i tak powstały placuszki żurawinowe z bananami oraz wanilią. 


SKŁADNIKI:
  • ok. 100 gram suszonej żurawiny
  • 1 banan
  • 1 laska wanilii
  • 6 dużych łyżek mąki pszennej lub tortowej
  • 3 jajka
  • 1/2 szklanki mleka
  • odrobina oleju
  • cukier puder

PRZYGOTOWANIE: 

Na samym początku za pomocą blendera miksujemy dokładnie na gładką masę suszoną żurawinę. 


Następnie po kolei dodajemy kolejne składniki - 3 jajka...


... mąkę tortową....


... pokrojonego w drobne talarki banana...


Wszystko oczywiście miksujemy na gładką masę. Laskę wanilii delikatnie rozcinamy wzdłuż i pewnym ruchem noża wyskrobujemy jej zawartość. 


Całą jej zawartość dodajemy do wcześniej zmiksowanej blenderem masy żurawinowo-bananowej. 


Na sam koniec dodajemy odrobinę oleju, ze względu na to, aby już go nie dodawać na rozgrzaną patelnię,
 gdy będziemy smażyć placuszki. 


Na rozgrzaną wcześniej patelnię wlewamy z dzbanuszka odrobinę masy i smażymy placuszki, do momentu ich delikatnego przyrumienienia. Jednak i tak po takim smażeniu nadmiar oleju wydobywa się z nich. Dlatego odsączamy olej z nich, kładąc placuszki na ręcznik papierowy. 


Odsączone z nadmiaru oleju placuszki posypujemy odrobiną cukru pudru.
A gotowe placuszki tak się prezentują :))




SMACZNEGO !! 





Printfriendly